Przemyśl - nasze miasto całą dobę

I bez Gosy można strzelać

data dodania: 2014-10-15
aktualizacja: 2014-10-15 09:34:28
Do meczu z tegorocznym beniaminkiem - Bukową Jastkowice - Polonia przystępowała osłabiona brakiem pauzującego za żółte kartki swojego najskuteczniejszego strzelca - Arkadiusza Gosy. Na szczęście, dobrą passę z poprzednich meczów postanowił kontynuować Mateusz Wanat, który zdobywając dwie bramki poprowadził nasz zespół do kolejnego wartościowego triumfu w walce o mistrzostwo IV ligi. Wartym odnotowania jest też fakt, iż Polonia zadebiutowała u siebie w nowych trykotach.


Polonia Przemyśl - Bukowa Jastkowice    3:1    (1:0)

Bramki:
1-0 Wanat (33')
2-0 Wanat (57')
2-1 Sałek (66')
3-1 Szczepanowicz (90')



Mecz rozpoczął się od wielu nerwowych i szarpanych akcji z obu stron. Zespoły wyraźnie starały się wybadać siebie nawzajem, przez co kibice mogli czuć się nieco zawiedzeni poziomem oraz płynnością gry. Pierwsza warta odnotowania sytuacja miała miejsce w 4 minucie spotkania, kiedy to drużyna gości wywalczyła rzut wolny w odległości ok. 20m od bramki Piotra Krzanowskiego, lecz egzekwujący go Jacek Partyka uderzył prosto w szczelny mur ustawiony przez polonistów. Chwilę później piłka w prawdzie załopotała w siatce naszej drużyny, lecz sędzia tego spotkania - pan Łukasz Strzępek z Rzeszowa - słusznie odgwizdał pozycję spaloną. Na pierwszą groźną akcję Polonii musieliśmy czekać do 9 minuty spotkania. Wtedy to aktywny od samego początku spotkania Mateusz Wanat wpadł w pole karne gości, po czym bardzo ładnieodegrał na 15. metr do Pawła Sedlaczka, którego strzał zdołali zablokować obrońcy Bukowej. Goście starali się grać aktywnie w środkowej strefie boiska, lecz z biegiem czasu gry to Polonia zaczęła przejmować inicjatywę w tym spotkaniu. W 19 minucie przebojowym rajdem popisał się Wanat, ale jego strzał po raz kolejny zablokowali obrońcy. W ciągu kolejnych kilku minut spotkania poloniści szukali drogi do bramki poprzez uderzenia z dystansu. Na takie próby decydowali się kolejno: Krystian Kazek, Mateusz Wanat oraz Paweł Sedlaczek. Wszystkie te strzały były jednak albo wyraźnie niecelne albo dobrze zablokowane przez doświadczonych obrońców ekipy z Jastkowic. W 23 minucie goście wyraźnie pozazdrościli naszej drużynie taktyki, bowiem na podobne uderzenie z dalszej odległości zdecydował się grający trener Bukowej - Darek Bartnik. Skutek jego próby był jednak mizerny - Krzanowski jedynie odprowadził piłkę wzrokiem. Trzy minuty później swoją obecność na boisku wyraźnie zaakcentował Damian Barszczak. Po długim rajdzie prawą stroną boiska oraz ładnym rozegraniupiłki na jeden kontakt z Wanatem, znalazł się on w znakomitej sytuacji do zdobycia bramki, lecz jego strzał w ostatniej chwili zablokował obrońca. Polonia napierała jednak dalej i w 33 minucie meczu w końcu dopięła swego. Na lewej stronie boiska Krystian Kazek zagrał do Mateusza Kurylaka, ten wbiegł w pole karne, gdzie znakomicie wyłożył piłkę przed bramkę drużyny gości. Tam dopadł do niej Mateusz Wanat i silnym uderzeniem nie dał szans bezradnie interweniującemu Fabianowskiemu . Polonia objęła prowadzenie i nie zamierzała na tym poprzestawać. Najpierw szczęścia z dystansu po raz kolejny próbował Kazek, a chwilę potem na wykończenie kombinacyjnej akcji strzałem z 18 metrów zdecydował się popularny "Barszczu". W obu tych przypadkach były to jednak próby wyraźnie niecelne. W 43 minucie znakomitą okazję dość szczęśliwie wypracował sobie, mający w tym meczu ogromną ochotę do gry, Mateusz Wanat. Najpierw próbował on crossowego podania na prawą stronę boiska, a gdy piłka dość przypadkowo odbiła się od obrońcy drużyny gości, sam dopadł do niej ipopędził w kierunku bramki. Niestety swój rajd wykończył zdecydowanie za słabym uderzeniem w długi róg bramki i Fabianowski nie miał problemów z obroną. W samej końcówce pierwszej połowy Bukowa próbowała jeszcze odgryzać się pojedynczymi akcjami, lecz w efekcie zamiast zdobyć bramkę, powinna była ją stracić. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy nasza drużyna przeprowadziła brawurowy kontratak. Z piłką na prawej stronie boiska zabrał się Radek Buksa. Przebiegł z nią dobre 40 metrów, po czym wpadł w pole karne ściągając na siebie uwagę ostatniego obrońcy oraz próbującego skrócić kąt bramkarza. Nasz zawodnik przytomnie nie strzelał, lecz dostrzegł świetnie ustawionego, niepilnowanego na 14. metrze Mateusza Wanata i to właśnie jemu wyłożył piłkę. Zdobywca pierwszej bramki uderzył pewnie, mocno i... prosto w poprzeczkę, marnując tym samym kolejną "setkę". Po tej akcji sędzia odesłał zawodników na przerwę do szatni. Polonia rozegrała solidne 45 minut z zupełnie bezbarwną ekipą przyjezdną. Mimo prowadzenia wspotkaniu naszej drużyny, kibice mogli odczuwać niedosyt, bowiem Przemyska Barcelona nie tyle mogła, ile powinna wygrywać już różnicą przynajmniej dwóch, jak nie trzech bramek. Drugą część spotkania z większym animuszem rozpoczęła Bukowa, która starała się szanować piłkę w środkowej strefie boiska. W efekcie już w 47 minucie ekipa gości wywalczyła rzut wolny blisko bramki strzeżonej przez Krzanowskiego. Kąśliwym strzałem popisał się Dariusz Bartnik. Piłka minęła mur i dodatkowo dość niewdzięcznie zkozłowała tuż przed naszym bramkarzem, który jednak zachował zimną krew i wybił ją na rzut rożny. Minutę później goście powinni zostać skarceni za zbyt wysokie podejście na naszą połowę. Do piłki zagranej za linię obrony Bukowej dopadł Buksa, który wygrał pojedynek biegowy z kapitanem rywali - Piotrem Wołoszynem. Niestety w sytuacji "sam na sam" z Fabianowskim więcej zimnej krwi zachował ten drugi i zdołał sparować piłkę na rzut rożny. Przez następnych kilka minut byliśmy świadkami naporu ze strony ekipy gości, która coraz śmielejpoczynała sobie na połowie Polonii. Przemyska Barcelona broniła się mądrze, oczekując na okazje do wyprowadzenia szybkiego kontrataku. Za swoją cierpliwość została też wkrótce wynagrodzona. W 57 minucie Wanat kapitalnie urwał się obrońcom, dopadł do prostopadłej piłki, ominął bramkarza i pewnym strzałem zdobył swojego drugiego gola w tym spotkaniu. W tym momencie gra nieco się uspokoiła: Polonia zadowolona dwubramkowym prowadzeniem nie forsowała specjalnie tempa gry, a goście z Jastkowic nie potrafili znaleźć drogi do bramki Krzanowskiego. W 61 minucie na boisku pojawił się Adam Szczepanowicz, który zmienił Marcina Gagata. Pięć minut później Damian Barszczak sprokurował niebezpieczną sytuację, najpierw tracąc piłkę, a następnie faulując nieopodal własnego pola karnego zawodnika drużyny gości. Do wykonania rzutu wolnego podszedł po raz kolejny Dariusz Bartnik. Tym razem jednak posłał mocne, płaskie dośrodkowanie w pole karne, gdzie obrońców Polonii na bliższym słupku uprzedził Damian Sałek, pakując piłkę do bramki obok bezradnego Krzanowskiego. Akcjadwóch byłych piłkarzy Przemyskiej Barcelony przyniosła Bukowej gola kontaktowego, który wyraźnie dodał sił piłkarzom ekipy przyjezdnej. Już dwie minuty później mogliśmy mieć remis. W pole karne Polonii wpadł w asyście jednego obrońcy rozpędzony Paweł Kaczmarczyk. Akcję wykończył jednak zdecydowanie zbyt słabym uderzeniem w krótki róg bramki i Krzanowski nie miał większych problemów ze złapaniem piłki. W 70 minucie w podobnej sytuacji, tyle że po drugiej stronie boiska znalazł się Radek Buksa. Jego strzał zdołał niestety zablokować obrońca. Dwie minuty później Buksa znów był przy piłce. Tym razem został jednak faulowany ok. 18 metrów przed bramką Fabianowskiego. Szczęścia z rzutu wolnego (i tym samym ustrzelenia "hat-tricka") próbował Wanat, lecz trafił jedynie w mur. Chwilę potem Barszczak niepotrzebnie zbyt ostro zaatakował przeciwnika tuż obok pola karnego Bukowej i obejrzał za to zagranie żółtą kartkę. W 75 minucie spotkania kibice Polonii zgromadzeni na stadionie wstrzymali oddech. ZawodnikBukowej został pociągnięty za koszulkę przez jednego z naszych obrońców i padł jak rażony w polu karnym. Sędzia spotkania nie wahał się długo i zdecydowanym ruchem ręki wskazał na "wapno". Do piłki podszedł Paweł Kaczmarczyk, lecz nie zdołał on pokonać świetnego Krzanowskiego, który idealnie wyczuł intencje strzelającego, dynamicznie rzucając się w lewy róg swojej bramki. Zmarnowany rzut karny nieco "podciął skrzydła" ekipie gości, a jednocześnie podziałał na wyobraźnię polonistów, którzy zaczęli być coraz częściej przy piłce. W 79 minucie w pole karne z prawej strony wbiegł z piłką Paweł Sedlaczek, rozejrzał się i na centymetry podał piłkę do stojącego w środku Kamila Kocura. Jego strzał jednak instynktownie nogą obronił bramkarz i Polonia musiała zadowolić się jedynie rzutem rożnym. Im było bliżej końca meczu, tym na boisku stawało się coraz bardziej nerwowo. Szczególnie dało się to zauważyć w 86 minucie, kiedy to doszło do drobnej sprzeczki, przepychanki w środkowej części boiska między Kamilem Kocurem oraz zdobywcąbramki kontaktowej dla Bukowej - Damianem Sałkiem. Sędzia nie szukał w tym przypadku winnego i obu zawodników ukarał żółtym kartonikiem. Ta z pozoru błaha sytuacja miała swoje poważne konsekwencje już minutę później. Piłkę na lewej stronie boiska otrzymał Krystian Kazek, przebiegł z nią kilka metrów z zamiarem wypracowania pozycji do dośrodkowania w pole karne. Niestety, nie zdołał tego uczynić, bowiem na wysokości pola karnego został dość brutalnie potraktowany właśnie przez Sałka, który widocznie w dalszym ciągu rozpamiętywał swoją sprzeczkę z Kocurem. Zawodnik Bukowej za swój bezpardonowy wślizg w nogi naszego kapitana obejrzał jak najbardziej zasłużoną drugą żółtą kartkę i w konsekwencji został zmuszony do udania się do szatni. Sam poszkodowany wziął się natomiast za wykonanie rzutu wolnego i zagrał bardzo dobre, płaskie, penetrujące dośrodkowanie w pole karne, gdzie po drobnym zamieszaniu, piłkarzom z Jastkowic udało się ostatecznie wybić piłkę. Zawodnikom ekipy gości zabrakło jednak szczęścia 4 minuty później, kiedy topoloniści przeprowadzili akcję bardzo podobną do tej z 79 minuty. Znów Sedlaczek wpadł z prawej strony w pole karne, tym razem jednak zagrał wzdłuż bramki do osamotnionego Szczepanowicza, któremu nie pozostało nic innego, jak tylko z najbliższej możliwej odległości wpakować piłkę do siatki. Polonia wbiła tym samym przysłowiowy "gwóźdź do trumny" marzeń drużyny Bukowy o korzystnym rezultacie. Niespełna 3 minuty później sędzia po raz ostatni zagwizdał w tym spotkaniu.

Polonia odniosła zatem już 6. zwycięstwo z rzędu w lidze i dzięki temu umocniła się na fotelu lidera. Warto odnotować, że podtrzymała również znakomitą passę, strzelając w każdym z tych wygranych spotkań przynajmniej 3 bramki. Bukowa natomiast doznała dopiero pierwszej porażki w tym sezonie, więc nam pozostaje jedynie cieszyć się, że spotkało ją to właśnie w Przemyślu!



www.mkspolonia.pl