Przemyśl - nasze miasto całą dobę

Ulice pamiętają

data dodania: 2007-03-01
aktualizacja: 2016-11-14 16:41:23
Przemyśl – tysiącletni gród nad Sanem, w swojej wielowiekowej historii wielokrotnie przechodził różnorakie zmiany i przeobrażenia. Bywały w jego dziejach zarówno okresy świetności i rozkwitu, jak i czasy upadku i degradacji.

Zmieniało się jego znaczenie, zmieniała się architektura, przeznaczenie poszczególnych budynków tworzących miejski krajobraz Przemyśla. Zmieniał się nawet cały układ przestrzenno-architektoniczny ulic a nawet całych dzielnic. Wszystkie te zmiany następowały jednak ewolucyjnie w sposób naturalny i poza nielicznymi wyjątkami, rzadko i niechętnie poddawały się kaprysom i odgórnym decyzjom aktualnie urzędujących władz. Jeżeli nawet, to zmiany te miały charakter bardzo ograniczony, punktowy i dotyczyły raczej postawienia pomnika „ku czci”, wyburzenia walącego się budynku, czy też zmiany jego przeznaczenia i pełnionych funkcji. Dzięki temu, budynek przy ul. Krasińskiego, mimo że odzyskał swój mieszkalny charakter, to wciąż budynek Gestapo i UB, budynki przy ul. Mickiewicza, to wciąż budynki Komendy Twierdzy i Komendy Korpusu, a Centrum Kulturalne wciąż mieści się w budynku Sokoła.

Jest jednak jeden szczególny element miejskiego krajobrazu, który wydawać by się mogło, z łatwością mogą zmienić decyzje władz. Mało tego,zmiany te mogą być wprowadzane szybko, niemal z dnia na dzień i to w sposób „hurtowy”. Nie wymagają również zbyt dużych nakładów finansowych. Niejednokrotnie mają one charakter polityczny, zaś cel ich przeprowadzenia daleko wykracza poza skutki widocznie na pierwszy rzut oka. Chodzi oczywiście o nazwy placów i ulic w mieście. Pierwotnie miały one charakter organizacyjny i lokalizacyjny. Wiadomo było, że ulica Żydowska musiała leżeć w obrębie żydowskiego miasta, ulica Basztowa musiała przebiegać w okolicach zachowanej w pamięci baszty, Dobromilska była główną drogą na Dobromil, zaś Sanocka na Sanok. Ulice otrzymywały oczywiście również swoich patronów, jednak były to osoby wybitne, które w powszechnej opinii zasługiwały na uczczenie w ten właśnie sposób. Aleksander Dworski, Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki czy Aleksander Fredro, to oczywiście tylko niektóre przykłady. Stan taki trwał praktycznie do wybuchu II wojny światowej.

Jedną z pierwszych rzeczy jaką zrobili zarówno okupujący miastoNiemcy jak i Sowieci, była natychmiastowa wręcz zmiana nazw ulic i placów. Zmiany te nie miały oczywiście na celu usprawnienia administracji, komunikacji itp. Miały one na celu jedynie zatarcie śladów polskości, śladów przynależności miasta, imienia wybitnych Polaków, których obecność w świadomości ludzi oraz patronat nad ulicami, były szczególnie niepożądane dla obu okupantów. Podobnie postępowali urzędujący po II wojnie światowej komuniści, którzy nijak nie mogli zaakceptować patronujących przemyskim ulicom i placom ludzi ideowo im obcych czy nawet wrogich. Stopniowo zmieniano więc nazwy ulic, usuwając tabliczki z imieniem i nazwiskiem przede wszystkim osób w jakikolwiek sposób związanych z Kościołem: Jakuba Glazera, Augustyna Kordeckiego, Jana Śnigurskiego, Piotra Skargi, Św. Jana, Św. Józefa. Usuwano również historyczne nazwy ulic, pochodzące od znajdujących się przy tych ulicach klasztorów i kościołów. Z planu miasta Przemyśla stopniowo zniknęły ulice: Felicjanek, Salezjańska,Klasztorna, Katedralna. Nie ostała się nawet starodawna ulica Franciszkańska. Część zmienianych nazw placów i ulic miała co prawda neutralny politycznie charakter, jednak należało je zmienić aby zrobić miejsce ideowym pobratymcom rządzących komunistów. I tak pojawiła się ulica Dzierżyńskiego, Waryńskiego, Pstrowskiego, Marchlewskiego, Hanki Sawickiej, Franciszka Zubrzyckiego, Pawła Findera, Plac Armii Czerwonej, Plac Stalina, Plac Marksa, Plac Łańcuckiego i jeszcze co najmniej kilkanaście podobnych „kwiatków”.

Wydawałoby się, że jest to operacja szybka łatwa i tania: wymienić pieczątki i dokumenty, zdemontować tabliczki z nazwą ulicy, powiesić nowe, wydrukować nowe plany miasta i już niemal z dnia na dzień wszelkie ślady po niegdysiejszym patronie ulicy zostaną zatarte. Stało się oczywiście inaczej, gdyż w zdecydowanej większości mieszkańcy miasta nie zaakceptowali nowych nazw ulic i powszechnie posługiwano się starymi, dobrze wszystkim znanymi. Prowadziło to niejednokrotnie do komicznych wręcz sytuacji (fakt autentyczny - na środku ulicyFranciszkańskiej stanęła starsza pani i wypytywała przechodniów, gdzie jest jakaś ulica Stalingradzka, bo nijak nie może tam trafić. Kilka zaczepionych osób niestety nie potrafiło pomóc starszej pani i wskazać lokalizację tejże ulicy. Dopiero jakaś młoda rezolutna dziewczyna uświadomiła starszej pani, że stoi na samym środku poszukiwanej ulicy, na co starsza pani pokręciła z niedowierzaniem głową, przeżegnała się i poszła dalej).

To harcownictwo zostało przerwane dopiero po roku 1990, a w roku 1991 większość ulic odzyskała swoje pierwotne, znane nazwy i swoich patronów. Rada Miejska podjęła odpowiednią uchwałę, zmieniono dokumenty i pieczątki, usunięto stare tablice i zawieszono nowe. Szybko, łatwo, tanio.

Spacerując ulicami miasta co bardziej dociekliwi mogą jednak z łatwością dostrzec, że ulice pamiętają… swoich niegdysiejszych patronów. Pamiętają swoje przez wielu już zapomniane nazwy. Niekiedy są to nazwy zmienione ledwie kilkanaście lat temu. Niekiedy są to tabliczki z nazwami nieużywanymi już od ponad 75 lat. Zdarzasię również, że nie istnieje już nawet ulica, a tabliczka z jej nazwą zachowała się przytwierdzona do ściany budynku. Są też takie, które zdezaktualizowane, przez kilkadziesiąt lat czekały na powrót patrona ulicy.

Aby nie być gołosłownym, proponuję mały, wirtualny spacer ulicami Przemyśla. Zacznijmy może od starówki i ulicy Dworskiego, która otrzymała swoją dzisiejszą nazwę jeszcze w latach 90 XIX wieku. Od roku 1949 do 1991 nosiła nazwę ul. 1 Maja. Już na samym początku ulicy, na budynku nr 3, możemy podziwiać, obok siebie dwie tabliczki: ul. Dworskiego 3 i ul. 1 Maja 3. Podobne tabliczki widnieją na kilku innych budynkach na całej długości ulicy Dworskiego.

 

 

Nieco dalej, po prawej stronie, za budynkiem nr 28, stromo pod górę pnie się ulica Artura Grottgera. Przed rokiem 1932, nosiła ona jednak inną nazwę.

 

 

Tabliczka ta przetrwała w tym miejscu ponad 75 lat.
Kilkadziesiąt metrów niżej, możemy skręcić wprawo w ulicę Aleksandra Puszkina. Nazwę ulicy zmieniono w roku 1957, a więc pół wieku temu. Kilku kamienicach, wciąż jednak widnieją tabliczki z dawnym patronem ulicy.

 

 

Nieco niżej, na ulicy Dworskiego możemy zobaczyć coś równie ciekawego.

 

 

Niby wszystko się zgadza, a jednak. Szyba z wygrawerowaną nazwą ulicy i numerem kamienicy, pochodzi jeszcze sprzed II wojny światowej i przez ponad pół wieku cierpliwie czekała na przywrócenie patronatu Aleksandra Dworskiego nad ulicą. Wartozwrócić uwagę na charakterystyczny otwór w lewej połówce szyby. Jest to najprawdopodobniej ślad po przestrzeleniu.
Idąc dalej ulicą Dworskiego, niemal na samym jej końcu po prawej stronie, możemy zobaczyć tabliczkę z nazwą ulicy.

 

 

To ślad, że w tym miejscu istniała kiedyś ulica o tej nazwie, łącząca ulicę Dworskiego z dzisiejszą ul. I Armii Wojska Polskiego. Nie zmieniono jednak patrona ulicy, po prostu ulicę całkowicie zlikwidowano.
Wracając ulicą Dworskiego, możemy skręcić w lewo w ul. Leszczyńskiego, która w pewnym momencie przechodzi w ul. Waleriana Łukasińskiego. Przed rokiem 1932, ulica ta nosiła nazwę ul. Szpitalnej. Pewniejuż mało kto wie i pamięta o tym fakcie. Ale ulice pamiętają.

 

 

Na rogu ulic Łukasińskiego i Smolki zachowała się, zachlapana zaprawą murarską tabliczka, informująca o niegdysiejszej nazwie ulicy.

 

 

Od ul. Słowackiego, odchodzi z kolei pnąca się stromo w górę ulica Rakoczego. Jednak również i tutaj zachowała się nie jakaś tam mała tabliczka, ale duża tablica, informująca o nadaniu ulicy, decyzją Rady Miejskiej, imienia Markiana Szaszkiewicza w stulecie urodzin tego poety (1811r.)

Obecną nazwę ulica nosi dopiero od roku 1964.
Ulicę Basztową i Władycze łączy krótka uliczka, noszącanazwę Komisji Edukacji Narodowej. Do roku 1964, nosiła ona nazwę XVI wiecznego biskupa grekokatolickiego Antoniego Radyłowskiego. Bez trudu odnajdziemy również i tutaj zachowane ślady byłej nazwy ulicy.

 

 

Schodząc ulicą Władycze, skręcamy w lewo na ulicę Bpa Śnigurskiego. I tutaj na jednej tylko kamienicy nr 1, zobaczymy aż dwie ciekawostki. Na budynku tym zachowała się jeszcze przedwojenna tabliczka z nazwą ulic, jednak nazwisko patrona ulicy nie brzmi Śnigurski, ale Śnigórski.

 

 

Nieco niżej, wciąż widnieje tabliczka z nazwą komunistycznego rzezimieszka Feliksa Dzierżyńskiego, który patronował tejże ulicy przez lat 37 (1957 – 1990).

 

 

Ulica Śnigurskiego, za gmachem MNZP, płynnie przechodzi w ulicę Katedralną. Bez trudu jednak i tutaj, na budynku pod nr 8 znajdujemy ślady przeszłości.

 

 

Wydawać by się mogło, że przynajmniej na głównych, reprezentacyjnych ulicach miasta, nie zachowały się już żadne ślady niechlubnej i w sumie nieodległej przeszłości. Rzeczywiście, przemierzając ulicę Franciszkańską, trudno dopatrzeć się śladów ul. Stalingradzkiej. Ale ślady ul. Tysiąclecia (czego??), można już znaleźć. Wystarczy się jedynie odrobinę przyjrzeć. Na bardzo ładnej skądinąd kamienicy nr 15, umieszczona jest tabliczka z numerem administracyjnym budynku, ale bez nazwy ulicy. Wystarczy się jednak dokładniej przyjrzeć, aby zauważyć, że nazwa była, tylko została, zresztą niezbyt starannie, usunięta.

 

 

Ulicę Franciszkańską z ulicą Kazimierzowską łączy ulica Serbańska, a właściwie jej połówka. Większość mieszkańców Przemyśla, nawet nie ma pojęcia, że ulica ta nie zawsze nosiła inną nazwę. A jednak.

 

 

Tablica ta umieszczona jest na ścianie narożnej kamienicy Serbańska2/Franciszkańska 5.
Przechodząc przez Rybi Plac dochodzimy do ul. Jagiellońskiej i Kamiennego Mostu. I tutaj znów niespodzianka. Dla większości mieszkańców Przemyśla, Kamienny Most, to Kamienny Most i tyle. Ale chyba jednak nie zawsze tak było.

 

 

Z kamiennego mostu widać ulicę Mniszą.Spacerując tą urokliwą uliczką, chwilami zastanawiać się możemy, czy ostatnim razem to ulicę Mniszą przemianowano na ul. Antoniego Kowala, czy też może odwrotnie.

 

 

Możemy jednak przespacerować się ulicą Jagiellońską w kierunku mostu, i dalej ulicą Wybrzeże Marszałka Józefa Piłsudskiego. Do 1988r. była to ul. Manifestu Lipcowego. Na całej długości ulicy możemy spotkać kilkanaście tabliczek, na których próbowano wymazać, a raczej nieudolnie zamaskować nazwę ulicy.

 

 

Zaulicą F. Chopina, Wybrzeże Piłsudskiego, przechodzi w ulicę Sanocką. Do roku 1988, patronat nad tą ulicą sprawował komunista (członek KPP) Antoni Galiński. Mimo upływu 19 lat, na budynku nr 17 wciąż widnieje tabliczka z zamalowaną niegdysiejszą nazwą ulicy. Wystarczy się jedynie przyjrzeć.

Wcale nie lepiej sytuacja wygląda w Zasańskiej części miasta. Tuż za mostem, niemal na wszystkich kamienicach widnieją tabliczki z nazwą „Plac Konstytucji”.

 

 

Niby wszystko w porządku a jednak nie w porządku. Nazwę „Plac Konstytucji” (której? jakiej?) plac ten nosił w latach 1944 – 1991. Od tego czasu oficjalna nazwa placu brzmi„Plac Konstytucji 3 Maja”.
Z Placu Konstytucji 3 Maja ulicą Długosza, przechodzimy na ulicę Piotra Skargi i dalej Barską. Przez 40 lat (1951 – 1991) ulicy tej patronował znany działacz socjalistyczny i robotniczy Ludwik Waryński – przeciwnik niepodległości Polski.

 

 

Tabliczka ta zachowała się na jednej z kamienic przy ul. Barskiej.
Nieco dalej, niemal równolegle do ul. Barskiej biegnie ulica Św. Józefa. W roku 1950, Św. Józef został zastąpiony w roli patrona przez komunistkę, przewodniczącą ZWM – Hankę Sawicką. Dopiero w roku 1991 ulica odzyskała swojego pierwotnego patrona. W kilku miejscach wciążzachowały się jednak ślady patronatu H. Sawickiej.

 

 

Przecinając ulicę Grunwaldzką, przechodzimy na ulicę Św. Jana, a właściwie Św. Jana Nepomucena. W roku 1950, również ta ulica zmieniła swojego patrona, ze Św. Jana (od roku ok. 1870) na znanego działacza komunistycznego, zdecydowanego przeciwnikaniepodległości Polski, wspierającego bolszewicką inwazje na Polskę w 1920r. – Juliana Marchlewskiego.

 

 

Ten haniebny patronat przetrwał przez 40 lat, do roku 1990, kiedy to znów na ścianach kamienic przybito tabliczki „ul. Św. Jana Nepomucena”. Niestety, wciąż można zobaczyćkilka tabliczek, przypominających niegdysiejszego patrona ulicy.

Najlepsze jednak zostawiłem na koniec. Od ulicy Św. Jana odchodzi ulica Bpa Jakuba Glazera, do roku 1991 nosząca nazwę działacza PPR i specjalisty od współzawodnictwa pracy i wykonywania 300% normy - Wincentego Pstrowskiego. Myliłby się jednak ten, kto doszukiwałby się jakiejś małej tabliczki, a nawet większej tablicy. Nie. Ścianę jednego z bloków zdobi kilkunastometrowa płaskorzeźba naszego bohatera.

 

 

To oczywiście tylko kilkanaście przykładów tego, jak trudno wymazać i usunąć tak wydawałoby się nietrwałe elementy jak tabliczki z nazwami ulic.

 

MarekKról